Z wesela na mecz, z meczu na wesele. Szalony dzień Andrzeja Sieradzkiego

Piłkarze Narwi Ostrołęka rozbili aż 6:0 Unię Warszawa i zapewnili sobie utrzymanie w IV lidze. - Chcieliśmy postawić kropkę nad "i". Udało się. Cieszymy się, że w następnym sezonie zagramy w gronie najlepszych zespołów w województwie - mówi szkoleniowiec.

Co ciekawe, Andrzej Sieradzki przyjechał na zbiórkę prosto z...wesela. - Mój brat zmienia stan cywilny. Wsiadłem w auto i zawiozłem żonę oraz córeczkę do hotelu. Musiałem szybko przemieścić się do stolicy. Znam przypadki, że trenerzy brali wolne i ktoś prowadził zespół w zastępstwie. Nie umiałbym tak. Swoją pracę zawsze wykonuję na sto procent. Tak było i teraz. Zakończyliśmy spotkanie, pocieszyliśmy się, a ja jestem w drodze na ważną uroczystość rodzinną - mówi szkoleniowiec.

Reklama

Opiekun Narwi przyznaje, że gdyby ktoś powiedział mu przed pierwszym gwizdkiem, iż padnie taki wynik, raczej by nie uwierzył. - Wziąłbym taki rezultat w ciemno. Chcieliśmy wygrać i przypieczętować utrzymanie. Udało się i teraz do Ostrołęki wraca wesoły autokar - dodaje.

- Wierzę w swój zespół. Zawsze wierzyłem. Wiedziałem, że potrafimy strzelać bramki. Dzisiaj daliśmy tego dowód. Fajnie, bo zakończyliśmy sezon wyjazdowy wysoką wygraną. Przed nami ostatnie starcie. Będziemy chcieli pożegnać się z kibicami w podobny sposób - kończy.

Odsłon: 11509

Komentarzy: 0

19:45, 11.06.2022r.