Wychowanek Olimpu walczy o awans do I ligi

21-letni libero Grzegorz Kowalczyk swoją przygodę z siatkówką jedenaście lat temu rozpoczął w UKS Olimp. Swoją karierę rozwijał pod okiem trenera Renisława Dmochowskiego, a w wieku juniora przeniósł się do MOS Wola Warszawa, gdzie prowadził go Krzysztof Felczak.

Po dwóch latach spędzonych w stolicy kraju trafił do drużyny z Międzyrzeca Podlaskiego. Obecnie z Huraganem wygrał fazę play-off w rozgrywkach II ligi i awansował do turnieju półfinałowego o awans do I ligi.

Dlaczego Grzegorz Kowalczyk zdecydował się zmienić barwy klubowe i z Olimpu przejść do MOS Wola Warszawa?
- Warszawa zawsze kojarzyła mi się z miastem dużych możliwości, a ja jestem młody i otrzymałem szansę pokazania się w klubie wielkich tradycji, dlatego przyjąłem propozycję ze strony klubu MOS Warszawa i zapoczątkowałem w swojej karierze nowy etap - tłumaczy Grzegorz Kowalczyk. - Dzięki tym zmianom jestem dziś tu, gdzie jestem, ponieważ otrzymałem od trenera Felczaka niesamowicie dużą wiedzę siatkarską zarówno ze strony merytorycznej jak i technicznej.

Utalentowany siatkarz nie wyklucza, że kolejnych sezonach mógłby powrócić do Ostrołęki i występować w barwach Energi Omis.
- W ostatnim czasie nie dostałem propozycji grania ze strony klubu z Ostrołęki, natomiast nie jest to dla mnie sprawa pierwszorzędna - podkreśla Grzegorz Kowalczyk. - Aktualnie skupiam się na obecnym sezonie i wraz z drużyną walczymy o wejście do pierwszej ligi, co jest dla mnie wielką motywacją. Jednak bardzo możliwe jest, że w przyszłości będę rozważał alternatywę powrotu i gry w rodzinnym mieście.

Dla wychowanka Olimpu nie gra w PlusLidze jest największym marzeniem, a przenosiny do Azji.
- Moim największym marzeniem jest zdecydowanie gra w lidze azjatyckiej - podkreśla Grzegorz Kowalczyk. - Od jakiegoś czasu interesuję się tą stroną siatkówki i zauważyłem, że duży nacisk kładzie się tam na ciężką pracę, samodoskonalenie oraz szlifowanie elementów przyjęcia oraz obrony. Każdy zespół obiera różne kierunki pracy, jednak dla mnie najważniejsze to te, z których słynie liga azjatycka. Ciężka praca i godziny spędzone na hali procentują w owoce sukcesów.

W Olimpie od lat było wielu utalentowanych siatkarzy. Niestety w wieku juniora niewielu jest wstanie przebić się na wyższy poziom. Jaka jest twoim zdaniem tego główna przyczyna?
- Moim zdaniem liczy się zapał, ale także możliwości - podkreśla wychowanek Olimpu. - Często bywa tak, że nawet najlepsi siatkarze z Olimpu stawiają sobie inne cele po ukończeniu kategorii wiekowej kadet. Młodzi często na takim etapie nie wiedzą, którą drogą w życiu się kierować i w ostatecznym rozliczeniu zostają jedyne ci najbardziej wytrwali. Uważam, że w Polsce siatkówka stoi na wysokim poziomie i jest wiele możliwości rozwijania się, dlatego chęci to 90 procent sukcesu.

Odsłon: 7101

Komentarzy: 9

09:41, 30.03.2016r.