Pełtak: Wierzę, że wrócę na urodziny. W grudniu będę drugi raz tatą

W przedostatniej kolejce rundy jesiennej piłkarze Narwi Ostrołęka ulegli 0:1 MKS Ciechanów. W składzie zabrakło Mateusza Pełtaka. 31-latek doznał poważnej kontuzji, która wykluczy go z gry do końca sezonu. Doświadczony gracz w czwartek przeszedł operację. Jak będzie miała na imię jego druga pociecha? Poczytaj.

Rozmowa z Mateuszem Pełtakiem, zawodnikiem Narwi Ostrołęka
Ukłony dla mojej Sylwii, która nie wygoniła mnie z domu
Jak doszło do feralnego zdarzenia?
- Podczas treningu 3 listopada. Była to ostatnia akcja zajęć. Trener krzyknął, że drużyna, która strzeli bramkę, wygrywa. Przemek Olesiński wybiegł za pleców obrońców, a ja jako defensor chciałem doskoczyć do niego. Zrobiłem zwrot przez prawie ramię. Ciało poszło, a kolano zostało. Doszło do nieszczęścia.

Reklama

Wiedziałeś, że stało się coś poważnego?
- Od początku. Moje przeczucia potwierdziły się. Po badaniach dowiedziałem się, że mam do szycia łąkotkę oraz doznałem zerwania więzadła krzyżowego przedniego. Trzy lata temu miałem niemal identyczny uraz. Od operacji czułem, że coś jest nie tak. Miałem lekkie bóle, dyskomfort. Lewa noga jest moją postawną w grze w piłkę i miałem dolegliwości. Po upadku nie mogłem wyprostować ani zgiąć nogi. Wiedziałem, że jest źle.

Mamy 12 listopada, a Ty jesteś już po operacji...
- Bardzo się cieszę. Tutaj wielkie podziękowania ślę naszemu trenerowi Michałowi Lelujce, który pomógł mi się dostać do doktora Krzysztofa Koryszewskiego. To lekarz Jagiellonii Białystok. Żeby do niego dostać się prywatnie, trzeba czekać miesiącami. Mi udało się pojechać w ciągu trzech dni. Musiałem mieć rezonans magnetyczny. Udało się zorganizować badanie w ciągu kilkunastu godzin. Byłem u niego w miniony piątek, a już w środę położyłem się do szpitala. Dzień później przeszedłem operację.

Jak długo trwała?
- Nieco ponad dwie godziny.

Ze znieczuleniem ogólnym?
- Miałem znieczulenie od pasa w dół. Początkowo zasnąłem. Obudziłem się po godzinie. Widziałem na monitorze, co lekarz robi z moim ciałem. To dziwne uczucie. Uderzał mnie w kolano. Czułem to delikatnie. Stopy miałem zimne, ciało odrętwiałem. Nie chciałem na to patrzeć. Odwróciłem się i rozmawiałem z pielęgniarkami. Nie chciałem o tym myśleć.

Trzy lata termu było podobnie?
- Wtedy przespałem całą operację. Obudziłem się wyjeżdżając z sali operacyjnej. Mogę powiedzieć, że wówczas lekarz nie zrobił tego profesjonalnie. 

Teraz trafiłeś do specjalisty...
- Światowej klasy. Doktor Koryszewski pobierał nauki u Pier Paolo Marianiego, który leczy największe gwiazdy we Włoszech. Ten lekarz operował przykładowo Arkadiusza Milika. Za pierwszym razem lekarz przeprowadzający operację był u mnie raz, na sam koniec. Teraz doktor Koryszewski jest u mnie codziennie. Pokazał mi jak ćwiczyć. Tu nawet nie ma co gadać. To tak, jakbym porównał "malucha" do Ferrari. 

A teraz żmudna rehabilitacja...
- Mamy plan działania. To około 26 tygodniu. Mam nadzieję, że w maju w urodziny będę mógł wrócić do treningu z drużyną. 

A w grudniu...
- Czeka mnie wielkie wydarzenie. Po raz drugi zostanę tatą. Tak naprawdę, to ja powinienem pomagać żonie w czasie końcówki ciąży i tuż po urodzeniu córeczki. Przez najbliższe dwa tygodnie będę balastem w domu, bo nie będę mógł chodzić. Tutaj duży ukłon dla mojej kochanej Sylwii, która nie wygoniła mnie z domu (śmiech - przyp. red.). Oczekujemy na przyjście Laury. Będzie to nasza druga córeczka. Pierwsza ma na imię Liliana.

Reklama

W tej rundzie nie zagrałeś w trzech meczach i za każdym razem koledzy "nabroili"...
- To fakt. Przegraliśmy w Pucharze Polski, jak również o punkty z MKS Ciechanów i Koroną Szydłowo. Każdej drużynie zdarzają się słabsze dni. Narwi akurat przydarzyły się podczas mojej absencji.

Odsłon: 12730

Komentarzy: 5

12:36, 13.11.2020r.